23 - 24 września to dzień, gdzie spotkało się ok 40 osób by w ramach DevStyle Speakers, szlifować swój kunszt prezenterski. W wymaganiach dla uczestników znajdowało się przygotowanie prezentacji, jaką należało następnie zaprezentować…
W pierwszy dzień odbyły się zajęcia teoretyczno-praktyczne. Wszyscy uczestnicy mieli za zadanie na żywo zaprezentować odpowiedzi na trzy pytania:
Następnie każde z nagrań zostało poddane analizie. Jednak z tym założeniem, że najpierw każdy z uczestników oceniał swoje wystąpienie i dopiero potem pozostali. Można było zaobserwować bardzo wysoki poziom samokrytycyzmu.
Była to bardzo wartościowa lekcja, dzięki której uwidoczniło się wiele mankamentów zachowania na scenie.
Drugi dzień przebiegał bez uczestnictwa mentorów. Każdy miał 10 minut na zaprezentowanie dowolnego tematu w dowolny sposób.
Cała akcja odbywała się w przyjaznej atmosferze. Jej celem było przedstawienie przygotowanej prezentacji. Złamanie oporów przed wystąpieniem publicznym. I ostatecznie zebranie konstruktywnej krytyki na poczet wyciągnięcia wniosków.
Praktycznie w każdej prelekcji można było się dopatrzyć błędów. Ale właśnie o to chodziło by dostać zestaw problemów jakie należy rozwiązać w celu samodoskonalenia.
Moje fiasko prezentacyjne
Moja prelekcja była jedną z końcowych. Początkowo byłem zmotywowany, nie mogłem się doczekać „gwiazdorzenia” na scenie. Niestety wchodząc na scenę, już nie było tak kolorowo.
Było to dość traumatyczne doświadczenie, które spowodowało natłok wątpliwości i przemyśleń przez pewien czas po zejściu ze sceny.
Zapewne spowodowane było to wieloma czynnikami:
- zbyt ambitna forma prezentacji jak na początek kariery prelegenta,
- za dużo uwagi na przygotowaniu slajdów, a za mało na przygotowanie praktyczne,
- brak wsparcia w slajdach, przygotowane były w taki sposób, iż same sobie nie wnosiły wartości, a jedynie w połączeniu z narracją, nie wspierały mnie w trudnych chwilach,
- wcześniejsze zajęcia teoretyczno/praktyczne wpłynęły na pewność siebie, wiedziałem że prezentacja jest błędnie przygotowana,
- niepotrzebne nakręcanie się, iż nie umiem nie przećwiczyłem prezentacji.
Jaka nauka płynie z tej historii?
Na początek lepiej jest opracować prosty temat, nie skupiać się nadmiernie nad perfekcyjnością slajdów. Za to ważne by ćwiczyć wystąpienie, mówić nagrywać/przeglądać. Tak by czuć się pewniej z tematem, a także samemu wychwytywać błędne zachowanie.
Da to dużo więcej aniżeli przepych kolorów/formy/zdjęć/innych dziwactw na slajdach. Tak zaoszczędzony czas można, wręcz powinno się spożytkować ćwiczenie wystąpienia. Nie oznacza to, iż należy przygotować slajdy(jeżeli w ogóle są potrzebne) niedbale, jednak 20 minutowe dobieranie zdjęcia… jest bez sensu, lepiej w tym czasie praktykować.
Co dalej
Dalej myślę, że będzie już tylko lepiej, należy zająć się niwelowaniem wąskich gardeł. Jakie wyszły w trakcie zajęć i prezentacji. Jednoznacznie je wytypować, opracować plan niwelacji i działać!
Odwrócić także zasadę Pareta z: 80% - slajdy, 20% - ćwiczenia na 20% - slajdy(inne twory), 80% - ćwiczenia.